Kategorie
#Ludzie: Kartka z kalendarza

Pomysłodawca nazwy POL-34: to był impuls!

Doktor nauk ekonomicznych, inżynier elektronik, specjalista od maszyn cyfrowych – Józef Janyszek przez wiele lat kierował Wrocławskim Centrum Sieciowo-Superkomputerowym Politechniki Wrocławskiej. W 1984 – 1992 dyrektor Ośrodka Obliczeniowego Politechniki Wrocławskiej, następnie zastępca dyrektora CI PW. Współtwórca Międzyuczelnianej Sieci Komputerowej – MSK, Krajowej Akademickiej Sieci Komputerowej – KASK (ich budowa była koordynowana przez Politechnikę Wrocławską). Wieloletni członek Rady Konsorcjum PIONIER, dziś zajmuje miejsce w Klubie PIONIERa, spotyka się z słuchaczami uniwersytetów trzeciego wieku (zdjęcie jest właśnie z jednego z takich spotkań) i wyjaśnia kwestie nowoczesnych technologii.

Magdalena Baranowska-Szczepańska: 1 czerwca 1997roku uruchomiono szerokopasmową sieć naukową POL-34, która połączyła wszystkie MANy. Jest Pan Doktor pomysłodawcą nazwy tej sieci. Skąd pomysł na taką właśnie nazwę? Czy zaprezentowanie jej na forum reprezentantów Jednostek było impulsem czy zostało przez Pana wcześniej przemyślane i przygotowane? Co oznaczały poszczególne litery i liczby w tej nazwie?

Józef Janyszek: – Nie myślałem o tym wcześniej, nie przygotowywałem wariantów, nie robiłem prób, nie pisałem sobie w notatkach propozycji. Faktem jednak jest, że w obiegu funkcjonowała już robocza nazwa TEN-34 i ona bardzo mi – jak to się mówi- weszła do głowy, tkwiła w mojej świadomości. POL-34 to był impuls, w moim zamierzeniu nazwa miała oczywiście nawiązywać do POLSKI, miała mieć międzynarodowy wydźwięk POLAND. Okazało się, że gdy powiedziałem ten nazwę, to natychmiast została ona przyjęta z wielkim entuzjazmem, na sali był aplauz! Wszyscy uznali, że się przyjmie i będzie doskonała. Tak się stało, funkcjonowała przez lata. A ja w ten sposób, może nieco przez przypadek, zostałem ojcem chrzestnym tej nazwy. 

M.B-S.: POL-34 bardzo szybko się rozwinęła. 1 stycznia 2004 roku sieć POL-34/155/622 zakończyła swoje działanie, a jej rolę przejęła sieć PIONIER, która od tamtego czasu, wciąż wzbogacana o nowe usługi i aplikacje służy całemu środowisku naukowemu, łącząc 21 MANów i 5 centrów KDM. Czy w 1997 roku spodziewał się Pan Doktor takiego rozwoju?

J.J.: – Jestem inżynierem, więc rozwój sieci, jej prędkość wcale mnie nie zaskoczyły. Spodziewałem się, że na przestrzeni lat to będzie się intensywnie rozwijało. Zaskoczyły mnie jednak aplikacje, które się pojawiły. Dziś możemy przecież korzystać z rozmaitych komunikatorów, będąc na dwóch różnych końcach świata, można ze sobą się łączyć, rozmawiać, wymieniać informacjami, wysyłać dokumenty, które można podpisywać zdalnie. Szeroki rozwój baz danych oraz istniejące narzędzia do zarządzania tymi bazami, to także coś, co mnie zaskoczyło. Nie przypuszczałem w 1997 roku, że papierowa encyklopedia będzie dziś traktowana w kategorii eksponatów… Te informacje, które tam się znajdują, znaleźć można w kilka minut w przestrzeni internetowej, są uaktualnione i dostępne na wyciągnięcie ręki. Sądzę, że żaden z moich kolegów z tamtych czasów nie spodziewał się takiej sytuacji.  

M.B-S.: Konsorcjum PIONIER, w którym zasiadał Pan prawie od początku jego działalności (a dziś jest członkiem Klubu PIONIERa), świętuje w tym roku jubileusz 20-lecia. Współczesność dostarcza nam wielu niespodziewanych sytuacji i wydarzeń. Minione trzy lata sprawiły, że cały świat funkcjonować musiał w pandemicznych warunkach, a od prawie roku za Wschodnią granicą toczy się wojna… Jakie zatem życzenia ma Pan na kolejne 20 lat dla PIONIERa?

J.J.: – Staram się być na bieżąco z aktualnymi informacjami na temat otaczającego nas świata, czytam “21 lekcji na XXI wiek”. Yuval Noah Harari, słynny izraelski historyk i wizjoner, w swojej książce skupia się nie na przeszłości ani na możliwej przyszłości gatunku ludzkiego, lecz na problemach, w obliczu których stoimy obecnie. I wydaje mi się, że najpoważniejszym są choroby nowotworowe. Dziś leczone są one w sposób bardzo inwazyjny, jak chemioterapia czy radioterapia. Znam wiele osób, które przeszły taki rodzaj leczenia i wiem, jak bardzo jest to trudne dla organizmu. Sądzę zatem, że centra superkomputerowe w niedalekiej przyszłości będzie można zaprzęgnąć do leczenia chorób. W taki sposób, by choroby nowotworowe leczone było na poziomie genetycznym. Trzeba znaleźć sposób, by organizm sam się z nich uwolnił. A do tego potrzebne są olbrzymie moce komputerowe, które będą w stanie przeanalizować, przeliczyć ogromne ilości danych.