Kategorie
#Ludzie: 3 pytania do

Trójgłos o pracy Środowiskowego Zespołu Negocjacyjnego

Mieliśmy wszyscy świadomość wagi naszych działań i odpowiedzialności przed środowiskiem naukowym. Efekty tych działań są widoczne do dzisiaj. Niestety, dwóch naszych „PIONIERów”: prof. Marian Noga i Mścisław Nakonieczny, odeszło na wieczny spoczynek. Uświadomiło to nam, że nigdy nie zebraliśmy osobistych refleksji z tego okresu. Nasza trójka postanowiła to chociaż częściowo nadrobić zadając sobie pytanie: „Co mnie osobiście poruszyło w tym procesie negocjacji?”

Minęło już tyle lat, że wiele spraw i problemów, które wtedy nas rozpalały do czerwoności, wyblakło i uległo zapomnieniu. Może jednak są sprawy czy historie z tego okresu, które warto przywołać. Stąd to osobiste pytanie.

 

Maciej Stroiński Dla mnie było oczywiste, że wobec faktu, że sieci naukowe zbudowały operatorom rynek Internetu, hasło budowy społeczeństwa informacyjnego w Polsce będzie bardzo nośne, zostanie powszechnie zaakceptowane i będzie wielu chętnych do współuczestnictwa w tym programie. Nic bardziej mylnego. Nikt się sam nie zgłosił. Wyszukiwaliśmy potencjalnych partnerów, którzy nie tylko nie rozumieli znaczenia programu PIONIER dla rynku i społeczeństwa, ale nie mieli tez wiary w to, aby nauka mogła zrealizować coś praktycznego. Takie były czasy.

Porażające było to, że nie byliśmy traktowani jak równoprawni partnerzy, mimo że to nasza koncepcja i projekt. Gdy siadaliśmy do rozmów, jednym z punktów było zawsze ustalenie czego i kogo sieć naukowa nie może obsługiwać. W czasie jednej z takich rozmów nie wytrzymałem i poprosiłem prezesa firmy, z którą omawialiśmy dużą wymiarowo inwestycję, o wyciągnięcie złotówki. Na szczęście miał. Ja wyciągnąłem swoją złotówkę i zapytałem czym się różnią. Oczywiście niczym, ale i tak do finalizacji z tą firmą nie doszło. Całe szczęście, bo nie był to partner wiarygodny.  Z trudem przewijało się przekonanie, że aby mogły powstawać w środowisku naukowym usługi i aplikacje dla społeczeństwa informacyjnego, jednostki użyteczności publicznej (np. szkoły, muzea, biblioteki, urzędy miast, w których działają MANy) muszą mieć (i często już miały) powiązanie z sieciami naukowymi.

Oddzielną kwestią były rozważania o własności włókien we wspólnym kablu, współwłasności kanalizacji teletechnicznej itd. W tych kwestiach musieliśmy się wspomagać ekspertyzami prawnymi. Obecnie, także dzięki nam, nie jest to problemem. Co więcej, dzisiaj operatorzy telekomunikacyjni często współdzielą infrastrukturę sieciową zmniejszając sobie koszty realizacji usług.

Idea szukania partnerstwa przemysłowego, wtedy tak trudno przebijająca się do świadomości firm, już kilka lat później zaczęła przynosić owoce. Powstały projekty rozwojowe, tzw. celowe, z dużymi firmami: Sun Microsystems, SGI, Telewizja Polska, Intel. Obecnie, jednym z ważnych wymogów dla projektów z Polskiej Mapy Infrastruktury Badawczej jest współudział partnera przemysłowego.

Całe szczęście, że w końcu trafiliśmy na mądrych ludzi i firmy, które zostały naszymi partnerami.

Czas pokazał, że mieliśmy rację bijąc się o zrozumienie naszych idei. Ale dla mnie osobiście było to twarde zderzenie z rzeczywistością. Pozostałem jednak dalej niepoprawnym optymistą.

Stanisław Starzak – Trudno z perspektywy 20 lat wiernie odtworzyć myśli i emocje, które towarzyszyły mi w czasie pracy w Zespole Negocjacyjnym. Moje doświadczenie kontaktów z ówczesnymi operatorami telekomunikacyjnymi wynikało jedynie z łódzkich, lokalnych kontaktów, w których dominowało ich poczucie wyższości i głębokie przekonanie, że można nam udostępnić odrobinę infrastruktury (kanalizacja, włókna,…), gdyż nie jesteśmy w stanie im w żadnej mierze zagrozić. Panowało wśród nich niezachwiane przekonanie, że model telekomunikacyjnych opłat za dzierżawę infrastruktury oraz za „impulsy” rozmów i transmisji danych, będzie trwał wiecznie.

Bez wątpienia miałem poczucie udziału w szczególnej, a nawet wyjątkowej misji, unikanej nawet w skali europejskiej – wówczas sieci narodowe były zdominowane przez narodowe telekomy. Związane z tym poczucie ogromnej odpowiedzialności, nie odbierało nam jednak determinacji i odwagi w działaniu. Moim zdaniem, wynikało to z poczucia bezpieczeństwa – zawsze mogliśmy liczyć na wsparcie Pani Minister Małgorzaty Kozłowskiej, prof. Jana Węglarza i prof. Jacka Rychlewskiego. Nie bez znaczenia był fakt, że w znacznym stopniu stał za nami autorytet i naukowy potencjał Polskiej Akademii Nauk.

Członkowie Zespołu Negocjacyjnego znakomicie się uzupełniali, zarówno temperamentem, zawodowym doświadczeniem, jak i negocjacyjnymi kompetencjami. To był bardzo konstruktywny element przy budowaniu naszej taktyki negocjacyjnej. Prof. Marian Noga reprezentował rozwagę i doświadczenie negocjacyjne, Maciej Stroiński dobrze znał realia techniczne i operacyjne telekomów, a ja i Piotr Sąsiedzki wnosiliśmy wiedzę o taktyce działania na poziomie lokalnym, czyli ostatniej mili (ostatnich mil).

W tym miejscu, nie sposób nie wspomnieć o jednym z kluczowych atutów Zespołu, jakim była niezachwiana wiara Macieja w ostateczny sukces, bez której trudno sobie wyobrazić skuteczną jazdę na tej negocjacyjnej „kolejce górskiej”, jako że nie było to jedynie pasmo sukcesów. Przywództwo Macieja w tej mierze, było moim zdaniem nie do przecenienia.

Niezapomnianą postacią był Mścisław Nakonieczny. Zazwyczaj sarkastyczno-krytyczny, gotowy do sporów, ale też zawsze konstruktywny, rozumiejący racje odmienne od swoich oraz wielce pomocny w kontaktach z telekomunikacyjnym biznesem. To właśnie zasługą Mścisława było pozyskanie współpracy z TELBANKiem i w efekcie kilku relacji światłowodowych, które po dziś dzień odgrywają ważną rolę w konstrukcji optycznego kręgosłupa sieci PIONIER.

Nie sposób nie wspomnieć o aktorsko-kabaretowym doświadczeniu i talencie Mścisława, pochodzących z czasów jego studiów. Dawało mu ono specyficzne, ciepłe poczucie humoru, lecz także i dystans do wszelkich nazbyt szumnych deklaracji, nie popartych faktami. Był mądrze krytyczny. Ta cecha charakteru Mścisława okazywała się często kluczowa dla realizacji naszej taktyki negocjacyjnej, a w praktyce równie często rozładowywała negocjacyjne napięcie.

Ostatecznie, pełną ocenę sukcesu osiągniętego przez Zespół Negocjacyjny mogliśmy dostrzec wchodząc do europejskiego towarzystwa narodowych, naukowo-akademickich sieci komputerowych. Przywitano nas tam z pełnym niedowierzaniem, że unikalna strategia KBN budowy własnej infrastruktury nauki i powierzenie tego zadania jednostkom naukowo-badawczym, a nie biznesowi, jest możliwe, a tym bardzie może być skuteczne i zakończyć się pełnym sukcesem. Z czasem staliśmy się obiektem zazdrości, a to do czego ostatecznie doszliśmy można będzie zobaczyć na konferencji PIONIER e-Infrastructure Summit 2023.

Piotr Sąsiedzki Maciej i Staszek wspomnieli już o wielu rzeczach, które były trudne i/lub szczególnie ważne. Sięgam również do swojej pamięci (i trudno mi uwierzyć, że minęło już tyle lat).

Olbrzymią obawą, jaką miałem, to brak doświadczenia w inwestycjach o takiej rozległości geograficznej. Nasze ówczesne sieci miały zasięg miejski lub regionalny, zwykle były to realizacje pojedynczych odcinków w danej inwestycji. W przypadku PIONIERa mieliśmy do czynienia z rozległą inwestycją liniową, o bardzo złożonym harmonogramie, wielu skomplikowanych kwestiach, od prawnych po czysto techniczne (od konstrukcji szaf telekomunikacyjnych i kolorów rur osłonowych po zapewnienie zasilania dla urządzeń regeneracyjnych w kontenerach, po wysoce specjalistyczne kwestie techniki optycznej), innymi słowy, o wielu elementach, które mogły pójść „nie tak”. To było zupełnie nowe doświadczenie zarządczo – organizacyjne. Trzeba w tym miejscu podkreślić olbrzymi wkład pracy kolegów z poszczególnych jednostek MAN w całym kraju, którzy pilnowali „swojego podwórka”. To oni wnieśli olbrzymią wiedzę lokalną, która okazała się w wielu przypadkach kluczowa w realizacji inwestycji. Czasami były to rzeczy z pozoru drobne, ale mające potem olbrzymie znaczenie na etapie eksploatacji sieci. To jest zresztą coś, co było (i chyba nadal jest) sprawą wyjątkową – od początku tworzenia sieci ludzie z różnych ośrodków w Polsce ze sobą współpracowali, konstruktywnie widząc we współpracy wspólną korzyść.

W tym momencie trzeba chyba również przypomnieć okoliczności powstania struktury formalnej sieci PIONIER. Finansowanie inwestycji odbywało się zgodnie ze stosowanymi ówcześnie procedurami i środowisko musiało reprezentować jedna jednostka. Zgodnie ze słowami Pani Minister Kozłowskiej próba zastosowania innej formuły spowodowałaby takie opóźnienia administracyjne, że prawdopodobnie nie udałoby się zrealizować inwestycji w założonym czasie. Tu również zaważyło wzajemne zaufanie środowiska i zgodzono się, że reprezentantem zostanie PCSS (trzeba jednak uczciwie przyznać, że wiele głosów w dyskusji, która poprzedziła podjęcie tej decyzji, była pełna obaw). Warto podkreślić, że do dziś większość trudnych decyzji podejmowana jest wspólnie przez wszystkie jednostki MAN sieci PIONIER.

Czasy dla inwestycji telekomunikacyjnych były trudne. W związku z prywatyzacją operatora narodowego, nowy właściciel praktycznie zablokował (na wiele lat) możliwość realizacji inwestycji obcych w swojej infrastrukturze (co zresztą pośrednio było powodem realizacji innych infrastruktur telekomunikacyjnych, w tym naszej). O „pionierskości” czasów, w jakich realizowaliśmy pierwsze odcinki sieci PIONIER niech zaświadczy anegdotyczny incydent o jakim opowiedzieli nam pracownicy jednej z firm wykonawczych: wykonawca danej relacji światłowodowej usiłował rozpocząć prace w terenie wiejskim, ale jego pracownicy zostali „pogonieni” przez zirytowanych mieszkańców (z użyciem przysłowiowych wideł). Okazało się, że na wieść o inwestycji i wydaniu pozwolenia budowlanego, lokalna firma telekomunikacyjna postanowiła udać faktycznego inwestora i włożyła w okolicy swoje kable w ziemię (oczywiście bez żadnych „papierów”). Sprawa została sprawnie rozwiązana po negocjacjach z udziałem sołtysa (i jak przypuszczamy z użyciem stosownych płynów rozmownych).

W tym miejscu przypomina mi się coś, co spędzało mi przez długi okres sen z powiek. Maciek wspomniał, że realizacja sieci nie mogła się udać bez znalezienia partnerów zewnętrznych. Tylko ich udział pozwolił podzielić koszty wielu odcinków, dzięki czemu zmieściliśmy budowę poszczególnych segmentów sieci w dostępnym budżecie (tak, wiem, że o pieniądzach się nie powinno mówić). O trudnościach negocjacyjnych wspomniał już Maciej, ale inną konsekwencją powiązania części inwestycji z inwestycjami partnerów, była olbrzymia niejednorodność sieci w poszczególnych częściach kraju (zarówno w zakresie samej infrastruktury, jak i harmonogramu budowy poszczególnych odcinków). Było to szczególnie widoczne w miejscach, gdzie nie udało nam się znaleźć partnera. To był bardzo trudny temat w rozmowach na spotkaniach sieci PIONIER, zwłaszcza gdy zaczęliśmy odbierać pierwsze odcinki światłowodowe i własna sieć światłowodowa zaczęła przechodzić ze świata marzeń do rzeczywistości. Na szczęście wzajemne zaufanie sprawiło, że było pełne zrozumienie do tego, że pewne części sieci powstaną później od innych (czasami znacznie), z drugiej zaś strony wszyscy mieli pełne przekonanie, że dobra i bezpieczna łączność do każdego ośrodka leży w interesie wszystkich.

I na koniec uwaga osobista. Patrząc z perspektywy lat nie mogę nie zauważyć, że wiele spraw udało się „obgadać” znacznie sprawniej po tym, jak się już razem wypiło z kimś piwo przy ognisku (nawet jeśli było to piwo przysłowiowe). Te bezpośrednie kontakty zaowocowały tym, że przez wiele już lat jednostki MAN (a w zasadzie pracujący w nich ludzie) mogą sprawnie razem pracować i otwarcie omawiać wyzwania z jakimi się mierzą. To również jest efekt PIONIERa.

Maciej Stroiński, Stanisław Starzak, Piotr Sąsiedzki